|
_22.11_peter fuss |
x: na początek chciałbym cię zapytać, czy bilbord był w jakikolwiek sposób częścią wystawy "jesus christ king of poland"? robert knuth zaprzeczył temu w wywiadzie dla artbloxa, ale wrażenie jest inne. pf: Bilbord jest integralną częścią wystawy. Tak samo jak częścią wystawy są screeny z internetowych forów, internetowa lista Żydów, cycaty z Radia Maryja, czy woda Jankowski. Chciałbym jednak podkreślić, że szefowie galerii Scena nic o tym bilbordzie nie wiedzieli. Nie mieli pojęcia co będzie na tym bilbordzie, ani kiedy i gdzie sie pojawi. Dlatego próba pociągnięcia ich do odpowiedzialności za ten bilbord jest nonsensem. x: rozumiem, że takie postawienie sprawy wyjaśnia kwestie prawnej odpowiedzialności roberta knutha za twoje działanie na bilbordzie. ale istnieje jeszcze jedno pękniecie pomiedzy tymi dwoma elementami wystawy, którego wyjaśnienie wydaje mi sie dość istotne: przedmioty zgromadzone w galerii dość łatwo wybronić z zarzutu szerzenia antysemityzmu: po pierwsze galeria sama w sobie stanowi pewien nawias interpretacyjny, po drugie zgromadziłeś tam autentyczną dokumentację polskiego antysemityzmu. z bilbordem jest inaczej: stworzyłeś go sam, jako prace malarską i umiesciłeś w neutralnej przestrzeni. chyba zgodzisz się, że przez wiele osób mógł być zinterpretowany jako autentyczny wytwór antysemickiej propagandy? pf: Jaką odpowiedzialność karną masz na myśli? Jedyne wykroczenie o jakim można tu mówić, to umieszczenie bilbordu bez zezwolenia. Grozi za to, zdaje się, kara grzywny do 500 zł. Jest to takie wykroczenie, jakie popełniają wszyscy, którzy umieszczają swoje szablony, vlepki, graffiti w przestrzeni publicznej. x: intryguje mnie po prostu struktura twojego projektu. nie chodzi mi o to, że ta praca jest antysemicka, zastanowiło mnie raczej, że jest taka dosadna i zupełnie pozbawiona przewrotności i dowcipu twoich wczesniejszych bilbordów. jakby stworzona tylko na potrzeby skandalu. rozwój wydarzeń był łatwy do przewidzenia. pf: Nie lubię, kiedy sztukę tłumaczy się przez potrzebę zrobienia skandalu. To taki wytrych dla wszystkich tych, którzy nie potrafią zinterpretować tego co widzą. Wtedy wszystko tłumaczą potrzebą skandalu. Kozyra - potrzeba skandalu. Ziemniaki w Zachęcie - potrzeba skandalu. Obóz koncentracyjny z Lego - potrzeba skandalu. Gdyby moim celem było zrobienie skandalu, gdyby moje działanie było podyktowane chęcią zwrócenia uwagi na siebie, to nie bawiłbym się w przygotowywanie bilbordu, przygotowywanie wystawy. Poszedłbym w ślady Herostratesa i podpaliłbym kosciół, zamiast wieszac bilbord na jego płocie. x: no, rzeczywiście, trochę straszno się robi. pytam cię o element skandalu własnie dla tego, że wydaje mi się, że najistotniejszy przekaz twojej pracy zawarty jest właśnie w fabule tego skandalu. także w tym, że oburzenie publiczne i reakcję policji wywołuje coś co jest tylko dokumentacją innego - rzeczywistego przestepstwa propagowania treści antysemickich. atakuje się kopię, a oryginał funkcjonuje swobodnie... pf: Nie pierwszy raz - i pewnie nie ostatni - nie ściga się złodzieja, tylko tego, który goni złodzieja. Bo jest bliżej. Łatwo jest zamknąć wystawę, łatwo jest ścigać artystę. Ciekawe czy prokurator, który zabezpieczył dowody i całą wystawę ma na komisariacie, a więc zapoznał się z treścią cytowanych przeze mnie katolickich forów internetowych, a przede wszystkim z nagraniami z Radia Maryja, zamknie również te fora i rozgłośnie ojca Rydzyka? Tak nakazywałaby logika. Prokurator, jak sam się wypowiadał do prasy, ma obowiązek z urzędu wszcząć postępowanie w sprawie nawoływania do nienawiści rasowej. Panie prokuratorze czekamy. Wszczyna Pan postępowanie za cytowanie, więc nie powinien Pan zwlekać z wszczęciem postępowania za głoszenie takich poglądów. O sprawie donosiły już media nie tylko w Polsce. Pisano o tym w Czechach, na Słowacji, na Litwie, a nawet w Brazylii, w Peru i na Kubie. Wszyscy są ciekawi czy jeśli ktoś ma odwagę ścigać artystę, odważy się również ścigać redemptorystę.
v7145 |
|
vlep[v]net 2003-2006 |