produkcja:
street art jam:
  v.1  v.2
 
treść:
  archiwum  forum  teksty  
styki:
  linki  lista mejlingowa  kontakt
 
  _13.09_wandalizm wyborczy
 
 

i viceversa

kampanie wyborcze toczą się swym sennym rytmem. ulice patriotyczne. tam orzełek, tu flaga, tam rzepak?, gdzieś sztandar. to wszystko okraszone mordą taką sztywną. to składa się na bilbordy wyborcze. zupełnie jakbyśmy oglądali następne mordy reklamujące 'marzenia' dostępne w supermarkecie. nuda, sztampa, bez jaja, tego można było sie spodziewać. po cóż budzić, niech w spokoju wszytko się odbędzie. idą po władzyę nad uśpionym narodem.

jednak jest coś co nas zastanawia, to skala tego procederu. akcje nie kończą się na bilbordach, komitety jadą dalej w przestrzeń bezlitośnie zalepiając. plakaty komitetów, atakują wszedzie, słupy, ściany, każdą wolną przestrzeń. traktują przestrzeń jak swoją. czy to nie wandalizm?

na tę nudę i natręctwo nie spotykane wcześniej zaczeły odpowiadać działania, które chciały choć trochę tlenu-dialogu wpuścić. odpowiedź komitetów była natychmiastowa zgłoszenie do prokuratury wniosku o popełnienie przestępstwa [czyt. tutaj +++]. poniżej zamieszczamy tekst, który traktujemy jako manifest dla naszej wolności.

guerilla art

przestrzeń miasta została zdominowana przez korporacje i polityków, zaś człowiek zostaje poddany maszynie indoktrynacji. miasto zamieniło się w jedną wielką reklamę, na każdym kroku atakują kolorowe billboardy, nadające ton, rytm i cel co jakiś czas, podczas festynu politycznej orgii zwanej wyborami i mającymi świadczyć, że raj wolności jest nam już dany, na mieście zaczynają straszyć wypucowane przez speców od marketingu facjaty modeli i modelek pchających się do władzy i robienia
dobrze sobie. można zamknąć oczy, chodzić ze spuszczoną głową, albo też odpowiedzieć na przekaz atakując przekaz. przerwać barierę czyniącą nas przedmiotem, widzem i stać się uczestnikiem, zawładnąć na powrót przestrzenią.

zostawiając swój odcisk, swoje słowo mówią o nas wandale, ale my jesteśmy sobą, odpowiadamy, krytykujemy, samorealizujemy siebie. to stany niebezpieczne dla systemu. systemu totalitarnego, bo gdy tylko mówisz, co innego niż wypada, stajesz się kryminalistą. uważamy, że podstawową wartością nie jest kapitał i sprzeciwimy się narzucaniu reguł zbiorowego współżycia przez klasy uprzywilejowane, posiadaczy wpływów i kapitału. nie ma wydzielonego miejsca dla sztuki jej miejscem było i jest życie. my ją wyciągamy na ulice z salonów i muzeów bezzębną staruszkę zamieniamy ponownie w krwiożerczą bestię. uważamy, że przestrzeń miasta powinna należeć do
mieszkańców, a nie korporacji. jeżeli ktoś zamieszcza coś na moim podwórku, musi się liczyć z odpowiedzią. swoimi czynami wyrażamy własną opinię, jest to reakcja. jeśli tym łamie się prawo, oznacza to jedynie, że prawo jest złe.

to nie tylko tak, że wszechobecna reklama nie daje nam żyć... setki promocji, dwa tysiące plakatów i milion billboardów do tego spoty i kryptoreklama w serialach
i na dużym ekranie... dla nas to tylko część tego zgniłego systemu, opartego na eksploatacji ludzi, zwierząt i ziemi. powodów jest wiele, dlaczego mówimy dość terrorowi konsumpcji... alienacji społecznej i sprowadzaniu ludzi do roli biernych konsumentów, pracowników, anonimowych przechodniów, nieznanych sąsiadów i nijakich
znajomych w szkole, na studiach, miejscu pracy, a na koniec na cmentarzu...

przeciwstawimy się politykom, wszelakim partiom politycznym nie opowiadamy się za żadnym kandydatem. dla nas wszyscy są siebie warci. nie interesuje nas kolor naszego pana my chcemy żyć bez panów. cień podpisujący się guerillaart jest płynnym organizmem każdy, kto sympatyzuje z ideami wolności i równości społecznej, może
używać i używa tego podpisu. jest on znakiem, że broń nie została złożona,
a represyjny system z pluszowymi strażnikami i czasem ostrymi pociskami wciąż ma wrogów którzy nie zaprzestaną ataków. bo te ataki to walka o ocalenie choć cząstki siebie, zrobienie wyłomu w zdominowanej przestrzeni kolektyw guerillaart to luźna grupa osób, które z rożnych powodów chcą w swoje i innych życie wprowadzić zamiast nachalnej reklamy trochę idei trochę krytyki...

niech żyje rat!
niech żyje pif-paf!
niech żyje międzyosobówkaartowa!
niech żyje każdy, kto na atak odpowiada atakiem, kto nie zadowala się
wykonywaniem jedynie narzuconych czynności, ci co tworzą, niszczą i pytają
o sens tego wszystkiego! niech żyją partyzanci!

nie zaczęliśmy i nie zamierzamy kończyć na przerabianiu billboardów i malowaniu murów, to tylko cześć naszej walki... w życiu osobistym wielu z nas na rożnych płaszczyznach, poprzez uczestnictwo w innych grupach propaguje idee niehierarchicznego społeczeństwa... zachęcamy wszystkich do tego samego...
pole do popisu jest duże... !anarchia teraz... z wami i na zawsze!

guerilla art

tutaj kilka jeszcze lin do artykułów, które proces wyborczy opisuja:
barwy kampani - czyli jak to pasjonująco promują się przyszli włodarze +++
gdzie pan wisi, panie pośle? - czyli bezlitosne pochłanianie przestrzeni +++
kandydatka pis-u nielegalnie promuje się na warszawskich latarniach - j.w. +++
było już miasto grzechu, gniewu i boga. a teraz przyszedł czas
na miasto smutnych panów
- +++

[v]



 

vlep[v]net 2003-2005
vlepvnet(at)bzzz{dot}net
disclaimer